Jesienne nowości

Cześć! Dziś przychodzę do Was z postem, gdzie mam przyjemność pokazać Wam moje nowe, kosmetyczne zdobycze. Nie będzie to jednak typowy Haul Zakupowy, ponieważ części z tych produktów zaczęłam już używać i mam o nich pewne zdanie, pierwsze wrażenia. Napiszę więc o przetestowanych produktach też parę słów. Z tego wpisu dowiecie się również, czego recenzje pojawią się wkrótce na blogu. Wisienką na torcie są zdjęcia w jesiennym klimacie. Muszę się Wam przyznać, że ich tworzenie jak i obróbka w programie sprawiły mi niesamowitą radość. Nie są to typowe "instafotki" maksymalnie rozbielone z kawą w tle. Ostatnio w blogosferze i na Instagramie trwa gorąca dyskusja na temat idealnych zdjęć, wiele blogerek doradza jak powinny takie zdjęcia wyglądać, wydają poradniki. Niestety wiele zdjęć powiela jeden schemat, przestają być unikatowym dziełem twórcy. Moim zdaniem zdjęcia to klucz do sukcesu bloga, zwłaszcza kosmetycznego. Blog z miłymi dla oka zdjęciami chętniej się odwiedza. Warto jednak pamiętać, że zdjęcia powinny również coś przekazywać, przedstawiać charakter i wizję fotografa, ujmować klimat. Jednak najważniejszym jest, żeby ujęcia Nam samym się podobały, żebyśmy byli zadowoleni z efektu końcowego. To największa wartość dodana do każdego zdjęcia. Na takie właśnie Was dziś zapraszam, ciepłe i klimatyczne, jak jesienny wieczór pod kocem, rozgośćcie się i czujcie jak u siebie w domu....
Podczas moim pierwszych zakupów w Yves Rocher wraz z kartą otrzymałam bon na -50%, grzech nie skorzystać. Nie miałam jednak bladego pojęcia co w tym sklepie kupić, nigdy nie byłam jego fanką. Sprawdziłam opinie w Sieci i postanowiłam spróbować kilku produktów. Niestety YR reklamująca się jako marka oferująca naturalne, ekologiczne produkty, w rzeczywistości aż tak naturalna nie jest. W podobnej lub niższej cenie możemy znaleźć o wiele lepsze składowo produkty, pozbawione sztucznych aromatów i barwników. Realizując bon zrobiłam sobie spory zapas mojego ulubionego peelingu lawendowego (recenzja) oraz dokupiłam kilka dość popularnych produktów do mycia ciała. Do koszyka wpadł również krem ze świątecznej edycji i małe perfumy. Na tą chwilę mogę powiedzieć, że kawowy żel pod prysznic poprawia mi nastrój codziennie rano wypełniając połowę mieszkania aromatem słodkiej kawy z mlekiem. Dodam, że zapach ten utrzymuje się również długo na skórze.
W okresie jesienno-zimowym moje włosy przechodzą kryzys. Skóra głowy szaleje, przetłuszcza się lub jest przesuszona i pojawia się łupież, natomiast końcówki są szorstkie i sianowate. Silny, zimny wiatr, szalik i czapka - za tym wszystkim moje włosy nie przepadają. Dlatego też zakupiłam kilka nowych kosmetyków do włosów, ponieważ wcześniejsza pielęgnacja przestała być wystarczająca. Na początek szampon wzmacniający z Vianka z fioletowej serii. Ma bardzo ciekawy skład, znajdziemy w nim między innymi ekstrakt z aloesu oraz ekstrakt z nasion kozieradki, którego składniki aktywne wpływają na poprawę kondycji włosów i szybszy ich wzrost. Zakupiłam również typowo emolientową odżywkę marki Garnier z syropem klonowym i olejkiem rycynowym. Niestety ta pozycja jest niedostępna u Nas, mam nadzieje, że kiedyś wejdzie do naszych drogerii. Lekkie odżywki nie wystarczają już moim włosom i na co dzień potrzebują lepszego nawilżenia i ochrony końcówek. Do zdjęcia ustawiło się również kuchenne mydełko marki YOPE miód i bergamotka. Dacie wiarę, że to moje pierwsze mydło z tej firmy? Po tym jak całkiem przyjemnie spisywał się u mnie herbaciany krem do rąk, postanowiłam wypróbować mydła. Jestem bardzo ciekawa efektów, ponieważ moje dłonie zimą są ekstremalnie suche.
Wracając do tematu włosów zakupiłam niezwykle popularną w DE, AT jak i u Nas intensywną odżywkę z Balea z olejkiem arganowym i proteinami. Po bardzo pozytywnej recenzji Basi stwierdziłam, że mimo posiadania DM pod samym nosem, nigdy tej odżywki nie testowałam. Po kilku użyciach stwierdzam, że ta lekka i wodnista w konsystencji odżywka, to prawdziwa bomba proteinowa. Używając z nią w parze nawilżającego szamponu uzyskamy efekt idealnie gładkich, śliskich, ale też puszystych włosów. Trzeba z nią jednak uważać, żeby włosów nie przeproteinować jeśli mamy (jak ja) do tego tendencję. Po długich rozmyślaniach zdecydowałam się wreszcie na polecaną przez wiele włosomaniaczek odżywczą maskę do włosów z Vianka. Bałam się obciążenia, tego że przetłuści mi włosy. Nic takiego nie miało miejsca. Po kilku zastosowaniach cieszę się, że akurat teraz dołączyłam ją do swojej pielęgnacji. Moje włosy właśnie tego potrzebowały. Jestem zachwycona zapachem oraz działaniem. Osobna recenzja na pewno się pojawi!
Pierwszy raz w życiu zrobiłam zakupy w The Body Shop. Oczywiście byłam w tym sklepie kilkukrotnie, natomiast nigdy niczego dla siebie nie znalazłam. Najbardziej jednak rozczarowały mnie składy. Sama natura? Gdzie tam.. Dodatkowo składy na opakowaniach są często pozaklejane. No i ceny, wysokie jak na tak słabe składem kosmetyki. Tutaj płaci się głownie za zapach i markę. Postanowiłam przekonać się jednak na własnej skórze, czy te produkty mają szansę się sprawdzić. Zakupiłam masło do ciała z masłem shea, rumiankowy balsam do demakijażu oraz nabłyszczającą odżywkę do włosów (bo zabrakło w sklepie bananowej). W tym momencie dodam tylko, że jeden kosmetyk z tej trójki bardzo pozytywnie mnie zaskoczył, jeden totalnie zawiódł, a jednego nie miałam jeszcze okazji używać.
Kilka mniejszych nowości, uzupełnienie zapasów. Przyznam, że ilość nowych kosmetyków trochę mnie przytłoczyła. Nawet jeśli zużywa się je na bieżąco i jedynie od czasu do czasu kupuje, to ich ilość, gdy zbierze się je wszystkie razem, przeraża. A więc dokupiłam kolejne opakowanie czerwonej glinki, którą ostatnio pokochałam i regularnie stosuje. Przepis na moją ulubioną maseczkę na naczynka z czerwoną glinką znajdziecie na moim Instagramie. Zakupiłam też z potrzeby nowy antyperspirant z Garnier, tym razem w wersji Pure Frische bez aluminium. Uwielbiam ich kulki, jestem ciekawa jak się sprawdzi. Krem na dzień wzmacniający Vianek idealny na moje naczynka. Cała seria bardzo mnie intryguje, polubiłam maseczkę, teraz chcę sprawdzić krem. Podczas promocji na kosmetyki naturalne wpadł mi do koszyka krem pod oczy Weleda wild rose. Ciekawi mnie ta marka, jak i działanie olejku różanego pod oczy.
Jak już przy róży jesteśmy, to miałam przyjemność ostatnio otrzymać kilka kosmetyków greckiej marki Korres z serii Wild Rose - produkty z olejkiem z dzikiej róży o działaniu rozjaśniajco/ nawilżającym. Sam olejek z dzikiej róży ma zbawienne działanie na moją cerę, aż żałuję, że tak późno go odkryłam. Dodawany do kremów i masek idealnie spisuje się do rozjaśniania przebarwień, łagodzenia popękanych naczynek. Linia Wild Rose jest praktycznie stworzona dla mnie, odpowiada wszystkim moim potrzebom. Wcześniej miałam kilka próbek, całonocna maska do twarzy stała się ulubieńcem sierpnia i września. Jej działanie porównywałam do kremu z kwasem migdałowym. Dzięki tym produktom prawdopodobnie w tym sezonie ominą mnie kwasy! Otrzymałam więc maseczkę Advanced Repair Sleeping Facial w pełnowymiarowym opakowaniu, krem na dzień 24-Hour Moisturising & Brightening Cream do skóry normalnej i suchej oraz krem pod oczy Brightening Eye Cream For Fine Lines & Dark Circles. Przyznam Wam się szczerze, że to najdroższe produkty do twarzy jakie miałam w swoim życiu, naprawdę! Oczywiście, często cena nie jest adekwatna do jakości, natomiast nie w tym wypadku! Rozpoczęłam już testy wszystkich produktów, na blogu pojawi się osobny wpis poświęcony marce Korres.
Często bierzecie udział w konkursach organizowanych na blogach? Ja bardzo rzadko i może właśnie dlatego nigdy wcześniej niczego nie wygrałam. Zmieniło się to ostatnio, gdy wzięłam udział w konkursie na blogu Basi na 6 urodziny jej bloga. 6 lat to zacny wynik i składając jej gorące i szczere życzenia w komentarzu, odpowiedziałam również na pytanie konkursowe. Jakiś czas później, w podobny poniedziałek jaki mamy dzisiaj, gdy żaliłam się koleżance przy kawie, napisała do mnie Basia z informacją, że wybrała moją odpowiedź. Byłam w tak ciężkim szoku, że nie wiem jak dotarłam do domu, leciałam na czystej euforii. Poniedziałek od razu stał się piękniejszy! W skład nagrody wchodziły bardzo ciekawe kosmetyki, niektóre dobrze mi znane, a niektóre kompletnie nowe, takie, których sama pewnie bym nigdy nie kupiła, jak maska Pilaten. Oczywiście było ich więcej, pozwoliłam sobie jednak zużyć część próbek i maseczek w płachcie Holika Holika podczas ostatnich wyjazdów. Wreszcie mam okazję spróbować słynnego żelu aloesowego z Holika Holika i maski Pilaten. Do moim zapasów dołączyła ukochana pomadka z peelingiem z Sylveco i puder z Ecocera.
Jednak największą gwiazdą nagrody była paleta Makeup Revolution Flawless, pierwsza, klasyczna wersja tej palety. Wiele razy miałam ją w koszyku, miałam kupić, jednak tego nie zrobiłam. Dlaczego? Bardzo długo byłam uprzedzona do malowania powiek cieniami. Wydawało mi się, że na moich dość mocno opadających, dodatkowo nierównych powiekach, niczego nie widać. Dodatkowo moje powieki dość mocno się przetłuszczały, więc cienie znikały w ciągu kilku godzin brzydko rolując się w załamaniu. Zmieniło się to, gdy zakupiłam dobrą bazę pod cienie (przedstawię Wam ją już niedługo), nauczyłam się odpowiednich technik nakładania cieni, modelowania opadającej powieki. Teraz, gdy polubiłam sie z makijażem oczu, ta paleta ucieszyła mnie jeszcze bardziej, na pewno postaram się całkowicie wykorzystać jej potencjał. Po pierwszych makijażach muszę przyznać, że da się nią wyczarować zarówno lekki, dzienny makijaż, jak i mocny, wieczorowy w modnych ostatnio ciepłych barwach.
Ostatnio mam istną fazę na INGLOT #kosmetycznapatriotka. Wcześniej przez źle dobrane kosmetyki miałam do niej pretensje, rzadko odwiedzałam ich sklep. Zmieniło się to, gdy spróbowałam kilku ich zachwalanych produktów i się zakochałam. W Inglot bardzo często możemy znaleźć tańsze odpowiedniki innych, droższych produktów profesjonalnych marek kosmetycznych. Oczywiście tutaj ceny również nie należą do najniższych, jednak są do przełknięcia, a cena jest adekwatna do jakości. Zakupiłam więc pomadę do brwi z kolorze 16 - przepiękny odcień brązu, nie za jasny, nie za ciemny, idealnie pasujący do koloru moich włosów. Pomadą szybko i sprawnie można wyczarować prawdziwe #instabrow! Można również uzyskać delikatny efekt henny, wszystko zależy od tego, jak dużo produktu użyjemy. W poszukiwaniu idealnego, brązowego eyelinera w żelu również wybrałam się do Inglota. Nie maluję nigdy czarnej kreski, moje małe oczy to totalnie przytłacza. Brąz prezentuje się u mnie o wiele lepiej, a tworzenie kreski tym produktem od Inglot to łatwizna, nawet dla takiego laika kreskowego jak ja ;). Zakupiłam również zieloną bazę, ponieważ ostatnio na nowo odkryłam moc zielonego pigmentu w skutecznym ukrywaniu zaczerwienień. O marce Inglot już za chwilę pojawi się cały wpis z cyklu Pod lupą.
Podczas ostatniej mega promocji w Rossmannie zakupiłam jedynie dwie rzeczy. Wiem, że wygląda to dość dziwnie, ponieważ promocja -55% naliczała się od 3 sztuk. Ja najwyraźniej nie zasługuję na miano magistra ekonomii. Mój wybór był podyktowany posiadaniem naprawdę ogromnej (jak na mnie) ilości kosmetyków. Nie potrzebowałam niczego więcej poza pudrem w kompakcie z lusterkiem do wyjazdowej kosmetyczki oraz nowym korektorem pod oczy. Puder Silk Edition Bourjois zaskoczył mnie niesamowicie pozytywnie. Mój kolor 52 wanilia jest ładnie żółty. Puder doskonale utrzymuje makijaż i nadaje satynowe wykończenie. Sprytne, obrotowe lusterko pomogło mi podczas niejednego makijażu w niekorzystnych warunkach. Korektor Bourjois Healthy Mix w kolorze 51 jest przyjemny w użytkowaniu, ale jego kolor, nawet dla mnie, jest zbyt żółty. Zagruntowany pudrem bananowym typu Wibo tworzy mi pod oczami niezłego kurczaka. Dawno nie widziałam tak żółtego korektora.
Będąc w Polsce pośpieszyłam do drogerii Natura obmacać nowości z KOBO. Jak wielkie było moje ubolewanie, gdy dowiedziałam się, że nie we wszystkich drogeriach ta nowość będzie dostępna. Serio? Na pocieszenie musiałam coś zakupić i na promocji wzięłam puder rozjaśniający z zamiarem stosowania go w okolicę pod oczami. Puder ten pokazywała kiedyś na swoim blogu Mru- Moje Rozmaitości Urodowe w poście o dobrych kosmetykach do 20zł. Miałam również okazję odwiedzić Golden Rose i tam zakupiłam tylko dwie rzeczy: zielony korektor w sztyfcie i pomadkę w kredce Smart Lips w kolorze 07. Korektor faktycznie świetnie się sprawdza do tuszowania zaczerwienień. Pomadka ma obłędny kolor ciepłego brązu złamanego różem - idealny kolor na jesień. Więcej o tej pomadce możecie przeczytać tutaj. Moja kolekcja produktów do ust w ostatnim czasie niebezpiecznie się powiększyła. Chyba wreszcie przekonałam się do nakładania czegoś na usta na co dzień. W DM znalazłam super pomadki mojej ulubionej firmy Trend It UP i wróciłam do domu z Ultra Wear Nude Pen Shine Lippenstift, czyli z fajnie nawilżającą pomadką nadającą efekt: "Moje usta tylko lepsze". Do kolekcji kredek dołączyła kolejna kredka Essence Lipliner soft contouring tym razem w kolorze 07 Lost in Love, to piękny jasny odcień nude / różowy.
Z NYX nie miałam jak dotąd żadnych kosmetyków, ale gdy dowiedziałam się, że ma swoje szafy w niemieckim DM totalnie przepadłam. Wybór barw i wykończeń produktów tej marki przyprawia o zawrót głowy. Gdy przeglądałam stronę internetową NYX w oko wpadła mi ta mała paletka cieni Ultimate Shadow Palette w kolorze Warm Neutrals. Przekonała mnie do siebie idealnym doborem odcieni i tym, że jest paletą kompletną (posiada dwa beżowe cienie: chłodny i ciepły oraz dwa rozświetlające cienie, również o podobnej kolorystyce). Dzięki niewielkiemu kształtowi idealnie nadaje sie w podróż. Jak widać po sklepowych półkach nie tylko ja miałam na nią chrapkę i zastawałam ją wiecznie wykupioną. Jednak moja cierpliwość została nagrodzona i wreszcie się udało! Te cienie to marzenie! Dla kogoś, kto nie miał nigdy styczności z cieniami droższych marek, to prawdziwy lot w kosmos, krok na księżycu. One rozcierają się same, przechodzą w siebie, są miękkie i o odpowiedniej pigmentacji. Czuję, że to moje pierwsze, ale nie ostatnie cienie tej marki. Dopasowałam kolorystycznie do palety również dwa błyszczyki i kredkę. Błyszczyki Butter Gloss idealnie wyglądają zastosowane na kredkę do ust, nie kleją się, pięknie pachną oraz nadają subtelny blask. Moje kolory to: Tiramisu - dziewczęcy i świeży, jasny róż zmieszany z brązem, Praline - piękny, ciepły odcień brązu, bardzo twarzowy. Idealny do ciepłych makijaży. Do Praline dobrałam również Slim Lip Pencil w kolorze Coffee, są swoim idealnym dopełnieniem. Z marką NYX mam zamiar zaprzyjaźnić się na dłużej.
I to już ostatnie listki, które do mnie wpadły z drzewa. Dwa nowe lakiery z NeoNail: Cashmere Rose oraz świecidełko Eclipse. Czuje tutaj ładny duet, przy Eclipse aplikowanym na czarną bazę. Nigdy też nie miałam w kolekcji jasnoróżowego lakieru, czas to zmienić. Pierwszy raz również mam zamiar użyć naklejek wodnych, które zakupiłam w hurtowni kosmetycznej. Zdecydowałam się na małe piórka, widzę je już naklejone na paznokciu pokrytym białym lakierem w połączeniu ze złotem i beżem na reszcie paznokci.
Nowością jest również świeca, którą widzicie na zdjęciach Home Sweet Home marki Yankee Candle. To niesamowicie ciepły i przytulny zapach, idealny na chłodniejsze wieczory z książką. Jest bardzo intensywny, nawet w mieszkaniu o dużym metrażu.
Mam nadzieję, że zarówno zdjęcia, jak i nowości
Wam się spodobały! Dajcie znać co myślicie w komentarzach! ❤
Wam się spodobały! Dajcie znać co myślicie w komentarzach! ❤
Chyba się skuszę na tą intensywną odżywkę do włosów! :) :)
OdpowiedzUsuńZ Balea? ;)
UsuńNie znałam marki Korres, a te produkty z róży są zachęcające, mogły by się u mnie sprawdzić.
OdpowiedzUsuńJa znam je stosunkowo od niedawna ;) Coś mi się wydaje, że będzie to wielkie odkrycie i hit jeśli chodzi o moją pielęgnację ;)
UsuńJak weszłam do samego sklepu NYX nie wiedziałam gdzie mam oczy podziać, tyle tego wszystkiego do wyboru! Ale dzięki Tobie przekonałam się do masełek z NYX bo miałam w swoim arsenale jeden ciemny kolor i jeden mega jasny. Dokupiłam neutralny i jestem zadowolona :) Z Bourjois mam podkład Healthy mix i żałuję, że tak późno się zdecydowałam go kupić bo jest naprawdę dobry!
OdpowiedzUsuńJa w NYX dostawałam zawsze zawrotów głowy od ogromnego wyboru ;) Poza tym nie zawsze pracują tam osoby, które chętnie doradzą. Ostatnio jednak na taką trafiłam i efekt tego widać po produktach, które zakupiłam ;) Cieszę się, że dzięki mnie wróciłaś do masełek, zauważyłam ostatnio fajną tendencję, że powoli odchodzi się od matu na ustach ;)
UsuńJa markę Bourjois bardzo lubię, ich tusze, teraz ten puder i korektor też są ok. Tutaj w AT ta marka jest totalnie niedostępna. Miałam ten słynny podkład, a jak, i dla mnie był zbyt świetlisty, ale miałam go naprawdę dawno temu ;)
Jakie wspaniałe, jesienne nowości!
OdpowiedzUsuńWłaśnie na to Kobo się czaję od jakiegoś czasu ;)
Super! Muszę koniecznie wypróbować :)
Pozdrawiam :)
Udało mi się ten puder dostać na promocji chyba -30% w Naturze, warto wtedy polować, bo wychodzi za grosze ;)
Usuńsporo tych nowości ;) gratuluję wygranej w konkursie
OdpowiedzUsuńU mnie ROZDANIE na blogu, zachęcam do udziału, pozdrawiam ;)
Dziękuję ;)
UsuńChętnie, ale rozdanie to dla mnie nie najlepsza forma konkursu, ze względu chociażby na ustawę o grach hazardowych ;)
Seria Korres Wild Rose jest świetna :D Zaciekawił mnie krem pod oczy od nich :)
OdpowiedzUsuńCzytałam u Ciebie całą recenzję, nie wiedziałam nawet, że ten krem to ich pierwszy i najsłynniejszy produkt ;p Po przeczytaniu opisu po prostu stwierdziłam, że może być idealny dla mnie ;)
UsuńJest boski <3 Zdecydowanie najlepszy krem, jaki miałam ;)
UsuńSporo się tych nowości uzbierało, ja z Yves Rocher to tylko używam żele pod prysznic i to bardziej ze względu na zapachy i kremową konsystencje. Greckiego Mikołaja zazdroszczę :P. U mnie to też ostatnie szaleństwa bo uwaga..może uda się kupić aparat :D.
OdpowiedzUsuńLiczyłam na komentarz "Zaszalałaś koleżanko" ;P
UsuńZ YR również lubię jedynie żele pod prysznic (dla zapachu), ale nie robią mi krzywdy, więc są ok. Peeling do stóp od nich jest moim ulubieńcem. Miałam -50% rabat, żal nie skorzystać.
Grecki Mikołaj puszy się teraz jak paw, że prezenty od niego są na Instagramie i na blogu ;p
Uuuu nowy aparat, to dopiero inwestycja. A co z kombajnem?
Ale świetne nowości,większośc z nich nie miałam!
OdpowiedzUsuńNyx wygląda super,a rumiankowy balsam do demakijażu chwali bardzo moja przyjaciółka,sama go jeszcze nie miałam :) Z Twoich rzeczy uwielbiam pomadkę Smart Lips (też mam pośród innych nr.7),balsam do ust Sylveco,a żel aloesowy Holika zamierzam upić jak skończy mi się podobny z Equilibry :)
Rumiankowego balsamu nie miałam jeszcze okazji używać, ale słyszałam o nim właśnie same dobre opinię, cóż, musze przekonać się sama ;)
UsuńPomadka z GR jest fantastyczna, nigdy nie lubiłam ich matowych formuł, a ta jest w sam raz, trwała i lekko nawilżająca ;)
Same fajne nowości :) Żel aloesowy Holika Holika i pomadkę z Sylveco bardzo lubię.
OdpowiedzUsuńDziękuję ;)
UsuńSylveco pomadka to mój must have, z żele to będzie mój pierwszy raz ;)
Fajne zakupy;) Bardzo ciekawi mnie ta seria wzmacniająca z Vianka:)
OdpowiedzUsuńMnie też, powoli testuje poszczególne produkty z tej serii ;)
UsuńKawowy żel pod prysznic z YR ma wspaniały zapach, ale niestety już do niego nie wrócę, bo bardzo przesuszył i podrażnił moją skórę:/.
OdpowiedzUsuńPielęgnacja Korres bardzo mi odpowiadała. Teraz planuję przetestować perfumy tej marki:).
Ojej, faktycznie zapach ma wspaniały i strasznie długo utrzymuje się na skórze, jednak (jeszcze) nie zauważyłam żadnego przesuszenia. Może dlatego, że używam go na zmianę z olejkiem z tej firmy ;)
UsuńOj tak perfumy z Korres są przepiękne, uwielbiam takie naturalne nuty ;)
Chciałabym to masło do demakijażu z the body shopu ale nie mogę go drować online :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, ponoć jest bardzo popularne ;)Mi się udało je dorwać z -40% rabatem w outlecie TBS ;)
Usuńbardzo ładne zdjecia duzo nowosci niestety nic nie znam oprocz zelu aloesowego :)
OdpowiedzUsuńA Ja właśnie żelu nie znam i mam zamiar aplikować go pod krem na buzie ;) Tak jak Ci pisałam na Insta, również sucha skóra mnie męczy ;)
Usuńja go uzywam od paru dni wiec nic nie moge powiedzieć o tym zelu jeszcze :)
UsuńJa użyłam go wczoraj pod krem na noc i petarda <3
Usuńile nowoooości! :D a zdjęcia piękne :)
OdpowiedzUsuńDziękuję dziękuję staram się ;);*
UsuńWow, ile cudownych nowości :D
OdpowiedzUsuńBędzie o czym pisać posty ;P
UsuńNo śliczne, śliczne zdjęcia zrobiłaś! :) Ja tam się nie sugeruję żadnymi poradnikami. Jestem, jaka jestem, nie lubię jak mi ktoś mówi, jaka powinnam być.
OdpowiedzUsuńJa też nie bardzo znam ofertę YR. Gdy zapisałam się do ich "klubu", ciągle dostaję jakieś zniżki, oferty - korzystne, ale nadal nie skorzystałam z żadnej. Nie wiem co wziąć, na razie trochę szkoda mi grosza :) Z YOPE nadal nic nie miałam, nie byłaś ostatnia z mydełkiem :P O tak, po tej odżywce Balea włosy właśnie są bardzo gładkie i śliskie, ale masz rację z tymi proteinami :) Cieszę się, że ogólnie ją polubiłaś :) Jest mi również bardzo miło, że wygrana sprawiła Ci radość! Twoja odpowiedź stanowczo zasłużyła na wygraną, wyróżniała się na tle innych ;) Z Inglota mam z tej serii żółtą bazę :) A pomadę nr 12 :) U mnie również nie ma nowości Kobo, niestety. A Natura tylko jedna i to jeszcze lokal mikro. Duuuuuuuużo tych nowości <3
Ja zauważyłam tylko ostatnio taką tendencję, że wiele osób chce narzucić innym swój styl, mowić co mają robić, żeby było dobrze. Ja z YR polubiłam kilka produktów, ale nie do twarzy ;)
UsuńOdżywka daje świetny efekt jak się ją połączy z nawilżającym szamponem, wtedy jest cud miód ;)
Z nagrody cieszę się tym bardziej, że mogłam wypróbować kosmetyki, których nigdy bym nie kupiła ;)Nie wiem czemu ;p Bardzo polubiłam paletę, towarzyszy mi w dziennym makijażu. Miałaś racje, jest bardzo fajna ;)
O a żółta baza jest również na zaczerwienienia? Jesteś z niej zadowolona? Pomady z Inglota są super, mają większą gamę kolorów niż np WIBO ;)
Dużo dużo teraz mały post ;)
Przepiękne zdjęcia! :) i fajne kosmetyki , będzie testowania:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Dziękuję ;) Oj będzie będzie ;)
Usuńświetne produkty, zazdroszczę! :)
OdpowiedzUsuńNie ma czego ;) Teraz post ;)
UsuńZachęcam do brania udziału w konkursach na blogach, może wygrasz jak ja ;)
Poszalałaś z zakupami, ale muszę przyznać, że same fajne rzeczy :) Kuszą mnie te błyszczyki z Nyxa i odżywka Garniera :) Smart Lips też uwielbiam :) Jestem bardzo ciekawa, jak sprawdzi Ci się puder Kobo :)
OdpowiedzUsuńPoszalałam, bo w grudniu będzie posucha ;P Innym trzeba kupić, nie sobie ;)
UsuńPuder z Kobo musi jeszcze chwilę zaczekać, bo kończę banana z Wibo ;p
Ale cudowne zdjęcia, bardzo mi się podobają ♥ Rzeczy też fajne, jest ich całkiem sporo i sama nie wiem, na co z tej gromadki miałabym ochotę :D Na pewno w oko wpadła mi paletka z Nyxa i lakiery z Neo Naila :D Mam ochotę na jakieś nowe hybrydy :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję, staram się wyjść z czymś innym jeśli chodzi o zdjęcia ;)
UsuńOd czasu do czasu robię większe zakupy, zapasy, potem to wszystkie zbieram, robię Haul zakupowy i mam mikro zawał, kwota i ilość samą mnie przeraża ;D
Neo Nail polecam serdecznie! Odeszłam dla nich od Semilaca, są lepiej dostępne stacjonarnie. Przynajmniej we Wrocławiu ;)
Bardzo klimatyczne zdjęcia :) I bardzo fajne kosmetyki, aż nie wiem na co patrzeć! Ten żel aloesowy Holika Holika już od dłuższego czasu chodzi mi po głowie! :)
OdpowiedzUsuńJa musiałam ten żel wygrać, żeby wreszcie go przetestować ;) Najwyraźniej tak miało być ;p Po pierwszych testach jestem bardzo pozytywnie zaskoczona!
Usuńmam chyba tę samą paletkę MUR co ty :)
OdpowiedzUsuńTo bardzo popularna, pierwsza wersja tej palety MUR ;)
UsuńPiękne zdjęcia i bardzo mądry komentarz we wstępie o instagramowej fotografii:) podpusuję się pod tym obiema rękami :*
OdpowiedzUsuńTrochę inspirowałam się Twoimi słowami z ostatniej recenzji książki o fotografii ;) Za dużo ostatnio tych poradników, wszyscy doradzają jak żyć najlepiej, czyli tak jak oni sami. To nie jest jednak dla każdego najlepsze ;) ;*
UsuńHmmm... Znam odżywkę Oil Repair z Baela, sama nie raz ją polecałam, ale... nowe opakowanie? Ewentualnie jakaś nowa wersja lub design. Ciekawe!
OdpowiedzUsuńA co do zdjęć. Hah... masz rację. Dyskusja jest cały czas, ale zgadzam się z tym co napisałaś. Zdjęcia powinny mieć charakter, oddawać styl autora, ale uważam też, że każdy uczy się swojego stylu z czasem. Jeżeli podobają mu się jakieś zdjęcia, jakiś typ fotografii, to metodą prób i błędów w końcu dojdzie do swojej stylistyki :)
Ps. Apropo zdjęć, to jutro u mnie na blogu (i u trzech innych dziewczyn) będzie poradnik o dodatkach :D
UsuńWitam Cię Agnieszko na moim skromnym blogu ;)
UsuńOdżywka z Balea jest ta sama,zmieniło się tylko opakowanie. Balea często zmienia same opakowania, aż ciężko za nią nadążyć ;)
Odnośnie zdjęć zgadzam się z tym co napisałaś ;) Czytałam dyskusję pod Twoim wpisem na temat Instagrama i naszła mnie taka refleksja ;)
Ooo dodatki do zdjęć to to, co kocham i kupuję nałogowo ;D Jestem stałym bywalcem KIK i Nanu Nana ;p
dużo tego! same cudeńka :)
OdpowiedzUsuńMusiałam nakupić i porobić zapasy, bo w grudniu będzie posucha ;P
UsuńNo niestety ze zdjęciami jest ten problem, że łatwo wpaść w powtarzalność, ale przyznajmy szczerze - ciężko jest w domu zmieniać wystrój wnętrz jak np. na zdjęciach robionych przez firmy. Korres uwielbiam, musisz koniecznie olejek z tej serii sprawdzić, z TBS ciekawi mnie jaki produkt się sprawdził, u mnie w tym miesiącu doszło kolejne opakowanie rumiankowego masła. Yope ciągle mnie kusi, ale póki co - są ważniejsze wydatki. Z NYX miałam cienie i uważam, że to całkiem fajna i w miarę przystępna marka :)
OdpowiedzUsuńDla chcącego nic trudnego ;) Ja robię zdjęcia na białej desce (półce) z IKEA i robiąc zdjęcia typu flatlay potrzebujemy ewentualnie wolnego parapetu, a potem możemy tworzyć ;) Warto też poeksperymentować z tłami - zajmują mało miejsca i dają duży efekt ;)
UsuńO olejku z Korres czytałam na Twoim blogu, rzadko używam olejków do twarzy, dlatego się na niego nie zdecydowałam ;)
O TBS może zrobię osobną recenzję, tylko muszę dokupić kilka innych hitów marki ;)
Cienie z NYX jak na razie cieszą mnie i uczą makijażu, w drodze do mnie paletka Zoeva. Mikołaj leci hohoho ;P
Ale śliczne te błyszczyki z NYX. Totalnie moje kolory - brąz i mieszanka z brązu z różem to coś co uwielbiam. :)
OdpowiedzUsuńAaa i jeszcze dodam, że śliczne te dzisiejsze zdjęcia!! :D Mają świetny klimat. Aż muszę się zapytać jakiego programu używasz do obróbki? :)
UsuńDziękuję ;) Błyszczyki z NYX robią robotę, nakładane na kredkę dają piękny efekt, nie sklejając ust ;)
UsuńZdjęcia obrabiam w darmowym programie PT Photo Editor ;P Nawet nie mam lustrzanki ;p
Ja w szoku! 😂 Sądziłam, że takie piękne zdjęcia to na pewno sprawa lustrzanki. Jestem pod wrażeniem. 😊👌👌👌
UsuńDziękuję ;) Myślę, że efekt lustrzanki z dobrym obiektywem jednak widać, te efekty, rozmycia, makra ;) Może kiedyś sama dorobię się takiego sprzętu. Teraz działam na tym co mam ;)
UsuńDużo fajnych rzeczy! <3
OdpowiedzUsuńYves Roche faktycznie przegina z tym przedstawianiem swojej marki jako naturalnej. Natomiast The Body shop bardzo lubię, głównie ze względu na zapachy, ale też muszę przyznać, że i jakość, działanie jest bardzo na plus (pomimo niezbyt ambitnych składów).
Dla mnie YR i TBS to jakby to samo, z tym, że TBS wiadomo - droższe. Masz rację, używam tego masła z TBS shea i przyznaje bez bicia, że działa jak należy. Z YR bardzo sprawdziły mi się żele/olejki pod prysznic. Mam bardzo wymagającą skórę, w tym okresie szczególnie. I te mydła świetnie myją i nie powodują u mnie podrażnień ;)
UsuńMyślę, że przez osobami potrafiącymi analizować składy, ani jedna ani druga marka nic nie ukryje ;)
SAme cudowności widzę :D
OdpowiedzUsuńPoszalałam, wiem ;)
UsuńBardzo lubię te zagraniczne wersje Garniera, czasem proszę rodziców by któreś mi przywiozło bo dużo lepiej sprawdzają się ona na moich włosach ;) Nowości przybyło jak widać całkiem sporo, najbardziej podobają mi się te od Nyx ;)
OdpowiedzUsuńOoo dobrze wiedzieć, a którą wersję polecasz ? Bo ja wybierałam w sumie sugerując się niemieckimi recenzjami ;)
UsuńTak nowości całkiem dużo, wiele przez konkurs, który wygrałam ;)
Mam się czym malować i o czym pisać ;D
Buziaki ;**